wtorek, 28 maja 2013

Rozdział II


Ale dziś jestem zmęczony. Trzymajcie notkę mam dziś wenę więc coś na 100% napisze. Prawdopodobnie jutro też już będzie.
Nie wiem jak to możliwe ale mamy ponad 30 wyświetleń! Supeer!
Dzięki i zapraszam do komentowania :)
Cześć!

_Johny_
Rodzice Johnego nie byli za bardzo zadowoleni z tego iż ten chce zamieszkać w Anglii.
Znajomi także, najlepszy przyjaciel Johnego kiedy dowiedział się o tym że ten się wyprowadza stwierdził iż nie mają ze sobą już nic wspólnego, co gorsza pokazał wszystkie ich prywatne wiadomości w których Johny przyznał sie chłopakowi iż podoba mu się jedna dziewczyna, Zoe.
Od najlepszego przyjaciela do wroga w jeden dzień, przykre i smutne ale prawdziwe. Najpierw zaczęło się od dziwnych uwag - "ale ta Anglia dziwna", "angielski jest bez sensu", "po co ty tam jedziesz, nikogo tam nie znasz, zobaczysz że wrócisz.." potem "przyjaciel" zaczął ignorować Johnego, nie odzywał się do niego, mówiąc do niego tylko za pomocą znajomych.
                -Zoe, powiedz Johnemu że z taką twarzą to nie wpuszczą go do tej jego Anglii - mówiąc krótko chłopak zachowywał się jak szczeniak. Blondas miał jednak nadzieję że koledze przejdzie.Nie wiedział że nadchodzi najgorsze. Wtedy właśnie cały sekret o Zoe wyszedł na jaw.
                -Dlaczego ja?! Egoistyczni rodzice i dwulicowi przyjaciele. -Blondas czuł się oszukany przez życie. Kilka dni po tych wydarzeniach Johny bez pytania rodziców spakował wszystkie swoje rzeczy, wziął Paszport Dyplomatyczny który należał mu się dzięki pracy jego ojca i zadzwonił po Taxi. Miał już plan jak dostać się do Londynu nie płacąc ani grosza.


_Niall_
-Właśnie się obudził, leżał z zamkniętymi oczami wsłuchując się w odgłosy miasta. Czuł się jakoś dziwnie, obserwowany. Otworzył jedno oko i to co zobaczył wywołało na jego twarzy uśmiech, na stoliku nocnym leżała taca z wielkim śniadaniem i co najfajniejsze WIELKĄ MISKĄ MARCHEWEK.
                -Skoro Louis zafundował mu śniadanie to oznacza że coś jest nie tak. Urodziny to nie dzisiaj, rocznica założenia 1D też nie. O co chodzi? - zapytał się w duchu.
Usłyszał ciche pukanie, spojrzał w stronę drzwi gdzie stał Louis z marchewką w ręku. Patrzył się na niego smutnym wzrokiem.
                -Mogę? Chciałbym trochę pogadać.
                -Jasne. - powiedział Niall z uśmiechem na twarzy, lubił towarzystwo "Marchawki", z nim nawet milczenie było fajne. - Wchodź.
Louis trzasnął drzwiami, wyjął z szafy koc i usiadł w fotelu kładąc swoje nogi na łóżko po czym przykrył się kocem w ogórki.
                -Fajny koc - roześmiał sie Niall
                -Huehue, dzięki. Wiesz dlaczego tu przyszedłem, martwię się o ciebie. Chłopaku co się z tobą dzieje. Niby wszystko okej ale rozmowy z nami ograniczasz prawie do zera. Nic nam nie mówisz. Wszystko trzeba wyciągać siłą. Nie dogadujesz się z Caroline? Coś u was nie tak? Nie mów że to koniec.
                -Oj Louis, nie o to chodzi. Z Caroline wszystko okej, nawet lepiej niż myślisz. Możemy pogadać prawie o wszystkim. Brakuje mi nowych znajomości, czuje się zamknięty w puszce. Chciałbym z kimś pogadać o wszystkim.
                -Ej, a co ze mną, z chłopakami. My ci już nie wystarczamy? - Lui wyraźnie się zaniepokoił.
                -Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie ale czasami mam was dosyć, poza tym czasem czuje się jak 5 koło u wozu. Jesteś dla mnie jak brat. Ale ja potrzebuje trochę przerwy. Pobyć z kimś innym. - Niall wiedział że rani Louisa, wiedział że to co za chwile powie zrani całą resztę chłopaków. Nie był pewien czy mu to wybaczą.
                - Louis, chce odejść z 1D - I nastała cisza, Lui wypuścił marchewkę i patrzył na chłopaka z szeroko otwartymi oczami.
                -Co ty bredzisz, dziś nie pierwszy kwietnia. Żartujesz prawda? - Lui spojrzał sie na Blondyna i wiedział że ten nie żartuje.
                -Niall, przyjacielu, Bracie. Proszę, błagam nie odchodź. Ja, Ja potrzebuje ciebie.
Obiecaj mi że nie odejdziesz. Proszę
                -Lui.. ja nie wiem.. To trudne dla mnie. Ja musze odpocząć.
                -Dobrze, pojedziemy na wakacje, Harry zaraz znajdzie nam jakąś wycieczka.
                -Chce odpocząć Sam. Na razie nie odchodzę z zespołu, pobędę trochę sam i może wtedy zdecyduje.
                -Powiedz chociaż gdzie jedziesz. Pamiętaj że możesz na mnie, na nas zawsze liczyć.
                -Wiem o tym Lui - uśmiechnął się - Zagramy ostatni koncert z trasy TMH w Austrii i ja sie zwijam. A gdzie jeszcze nie wiem, gdzieś gdzie jest kupe ludzi, gdzie będę sam ale w tłumie. - Niall doskonale wiedział gdzie pojedzie - Londyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz